Czarni Pyskowice
Czarni Pyskowice Gospodarze
2 : 1
1 2P 0
1 1P 1
Zryw Radonia
Zryw Radonia Goście

Bramki

Czarni Pyskowice
Czarni Pyskowice
90'
Widzów:
Zryw Radonia
Zryw Radonia
44'
br. samobójcza

Skład wyjściowy

Czarni Pyskowice
Czarni Pyskowice
Zryw Radonia
Zryw Radonia


Skład rezerwowy

Czarni Pyskowice
Czarni Pyskowice
Zryw Radonia
Zryw Radonia

Sztab szkoleniowy

Czarni Pyskowice
Czarni Pyskowice
Imię i nazwisko
Adrian Wasik Trener
Zryw Radonia
Zryw Radonia
Brak zawodników

Relacja z meczu

Autor:

Adam Gerlich

Utworzono:

09.09.2017

Nie było to wielkie spotkanie. Goście swoje ataki ograniczali do dalekich piłek w okolice naszego pola karnego z których nic nie wynikało, natomiast my mieliśmy problemy by przeciwstawić się ich siłowej grze. Koniec końców udało nam się stworzyć dwie dobre sytuacje, ale najpierw Z. Sodel minimalnie chybił po strzale głową, a po chwili stając sam przed bramkarzem trafił prosto w niego.

W końcu jednak udało się wyjść na prowadzenie. W polu karnym Radoni faulwoany był K. Dwojak, sędzia wskazał na jedenasty metr, a G. Mikita pewnym strzałem dał nam prowadzenie.

Gdy wydawało się, że do przerwy dowieziemy jednobramkowe prowadzenie, fatalnie po rzucie rożnym interweniował nasz bramkarz, który mając już piłkę w rękach, pozowlił jej jeszcze odbić się od murawy, z tym że odbiła się już za linią bramkową...

W drugiej połowie nie umieliśmy sobie stworzyć żadnej dogodnej sytucji podbramkowej, próbowaliśmy coś tam rozgrywać, ale bez większych efektów. Około 70 minuty w końcu jednak coś się ruszyło, najpierw Sodel z najbliższej odległości fatalnie przestrzelił, ale już chwilę później zdecydował się na strzał zza pola karnego, i zrobił to na tyle efektownie jak i przede wszystkim efektywnie, że piłka po raz drugi zatrzepotała w siatce Zrywu.

Parę minut później goście musieli grać już w dziesięciu po tym jak drugą żółtą kartkę ujrzał jeden z ich zawodników. Jednak w końcówce meczu zupełnie nie było tego widać, gdyż raz za razem znajdowali się w okolicach naszego pola karnego, próbując za wszelką cene doprowadzić do wyrównania. Na szczęście albo dobrze ich blokowaliśmy, albo dobrze interweniował S. Szmajdziński.

Koniec końców udało nam się dowieźć prowadzenie do końca i po raz czwarty w tym sezonie mogliśmy się cieszyć z kompletu punktów. Może nie zagraliśmy dobrego spotkania, ale najważniejsze są trzy "oczka", które konsekwentnie gromadzimy.

Teraz czekają nas trzy bardzo trudne spotkania. Za tydzień u siebie podejmiemy Burzę Borową Wieś, a później kolejno zmierzymy się z Sośnicą na wyjeździe i z Sokołem Łany Wielkie u siebie. Te spotkania powinny pokazać na co nas stać w tym sezonie.

Dziękujemy kibicom za przybycie i zapraszamy już za tydzień, na kolejne ligowe emocje.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości